Martynka na padaczkę choruje od urodzenia i praktycznie od 3
miesiąca życia staramy się jak tylko możemy córeczkę rehabilitować. Oczywiście
same zabiegi z NFZ to za mało dla naszej córeczki. Dlatego ćwiczymy z nią w domu oraz korzystamy z pomocy
prywatnych specjalistów. Nasz kochany
epileptyk ma 2,5 roku i największy problem mamy z mową, emocjami i motoryką. Chociaż
ten ostatni deficyt wydaje się niewielki. Co do samej rehabilitacji to mogę
powiedzieć tyle, że nie wiem czy pomaga, czasami mam wrażenie, że wcale
zwłaszcza gdy widzę dzieci zdrowe w tym samym wieku. Jednak są takie sytuacje w
naszym życiu, które dały moim zdaniem widoczne efekty. Były to np. wakacje pod
namiotem w Stegnie, zakup trampoliny, zwierzątko w domu pies BORA.
Tak ostatnio sporo czytałem na temat dogoterapii, (gdzie
człowiek nie może tam psa wyślij). Nie będę się rozpisywał na temat tej
formy terapii. Powiem wam tylko jakie zmiany zauważyliśmy i to już w pierwszych
dniach. Bora jest pierwszym zwierzęciem którego Martynka pogłaskała, inne psy a
zwłaszcza koty które mamy też w domu, są jak by to delikatnie powiedzieć
maglowane z użyciem pełnej siły naszej córki. W przypadku BORY jest
inaczej, próbuje się nawet z nią bawić.
Widać u Martynki, że piesek wywołuje w niej ogromne emocje, nie zawsze daje
sobie z nimi radę, ale to są pierwsze dni. Ośmieliła się w zabawie w ogóle, no
i nauka odpowiedzialności, staramy się angażować córeczkę w opiece nad psem,
jedzenie spacery itd. O psie napiszę pewnie jeszcze nie raz. Pozdrawiam Marek i
Martynka.